Papież Franciszek. Fot. casarosada.gov.ar |
Przemówienie
papieża Franciszka wygłoszone w Parlamencie Europejskim w Strasburgu 25
listopada 2014 roku. Ojciec Święty mówił m.in.: „Jak zatem przywrócić nadzieję na przyszłość,
aby wychodząc od młodych pokoleń odnaleźć ufność, by dążyć do wielkiego ideału
Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej
prawa i świadomej swoich obowiązków? Pozwólcie, że odpowiadając na to pytanie posłużę się
obrazem. Jednym z najbardziej znanych fresków Rafaela znajdujących się w
Watykanie jest tzw. Szkoła Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon i
Arystoteles. Pierwszy z palcem wskazującym w górę, ku światu idei, można
powiedzieć ku niebu; drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku widza, ku ziemi,
ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę
i jej historię, na którą składa się ciągłe spotkanie między niebem a ziemią,
gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od zawsze
wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność praktyczną i
konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami. Przyszłość Europy zależy
od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania między tymi dwoma
elementami. Europa, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny
wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi zatracenie swej duszy, a także
tego „ducha humanistycznego”, którego także kocha i broni”.
SPACEROWNIK KULTURALNY:
Grodno - od Pogoni do, no właśnie, dokąd...?
Gdańsk, skąd wieje wiatr historii
Poznań - miasto, z którego wyrzucają za rozrzutność?
Kowno - podążając śladami wielkiego Witolda i kochliwego Adama
Wilno jako "duchowa stolica Polaków"
Troki - wśród malowniczych jezior i tajemniczych Karaimów
Oto pełen tekst przemówienia*:
Panie
Przewodniczący,
Panie i Panowie
Wiceprzewodniczący,
Dostojni
Eurodeputowani,
Szanowni Państwo z
różnych tytułów pracujący w tej Izbie,
Drodzy
przyjaciele,
Dziękuję wam za
zaproszenie, by zabrać głos na forum tej fundamentalnej instytucji życia Unii
Europejskiej i za daną mi przez was szansę zwrócenia się za waszym
pośrednictwem do reprezentowanych przez was ponad pięciuset milionów obywateli
28 państw członkowskich. Szczególną wdzięczność pragnę wyrazić Panu, panie
przewodniczący Parlamentu, za pańskie serdeczne słowa powitania skierowane do
mnie w imieniu wszystkich członków Zgromadzenia.
Moja wizyta ma
miejsce ponad ćwierć wieku od tej, jaką złożył papież Jan Paweł II. Wiele się
zmieniło od tamtych czasów w Europie i na całym świecie. Nie ma już
przeciwstawnych bloków, które wówczas dzieliły kontynent na dwie części i
powoli spełnia się pragnienie, aby „Europa suwerenna i wyposażona w wolne
instytucje rozszerzyła się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a
bardziej jeszcze historia”.
Oprócz
rozszerzonej Unii Europejskiej jest również bardziej złożony i mocno
zmieniający się świat. Jest on coraz bardziej wzajemnie powiązany i globalny, a
więc mniej „eurocentryczny”. Obszerniejszej i posiadającej większy wpływ Unii
zdaje się jednak towarzyszyć wizerunek Europy trochę podstarzałej i
przytłumionej, skłonnej by czuć się mniej uczestniczącą w świecie, który patrzy
na nią z dystansem, nieufnością, a niekiedy z podejrzliwością.
Zwracając się dziś
do was i wychodząc od mojego powołania jako pasterza, chciałbym skierować do
wszystkich obywateli Europy orędzie nadziei i zachęty. Orędzie nadziei, którego
podstawą jest ufność, że trudności mogą stać się silnymi katalizatorami
jedności, by przezwyciężyć wszelkie obawy, jakie Europa przeżywa razem z całym
światem. Nadzieję w Panu, który przekształca zło w dobro, a śmierć w życie.
Zachęty, by powrócić do stanowczego przekonania ojców założycieli Unii
Europejskiej, którzy pragnęli przyszłości opierającej się na zdolności do
wspólnego działania na rzecz przezwyciężenia podziałów i krzewienia pokoju i
jedności wśród wszystkich narodów kontynentu. W centrum tego ambitnego projektu
politycznego było zaufanie do człowieka, nie tyle jako obywatela ani też
podmiotu ekonomicznego, ale do człowieka jako osoby obdarzonej godnością
transcendentną.
Bardzo zależy mi
na podkreśleniu ścisłego związku między tymi dwoma słowami: „godność” i
„transcendentna”.
„Godność” to
słowo-klucz, które charakteryzowało odbudowę po II wojnie światowej. Nasza
historia najnowsza wyróżnia się z powodu niewątpliwie centralnego miejsca
krzewienia ludzkiej godności wobec różnego rodzaju przemocy i dyskryminacji,
których na przestrzeni wieków nie brakowało również w Europie. Dostrzeganie
znaczenia praw człowieka rodzi się właśnie jako wynik długiej drogi, na którą
składały się również liczne cierpienia i ofiary. Przyczyniła się ona do
uświadomienia sobie wartości, wyjątkowości i niepowtarzalności każdej
poszczególnej osoby ludzkiej. Ta świadomość kulturowa znajduje swój fundament
nie tylko w wydarzeniach historii, ale przede wszystkim w myśli europejskiej,
wyróżniającej się bogactwem spotkania, którego liczne źródła pochodzą „z Grecji
i Rzymu, ze źródeł celtyckich, germańskich i słowiańskich oraz z
chrześcijaństwa, które ją dogłębnie ukształtowało”, dając właśnie miejsce
pojęciu „osoby”.
Dzisiaj promowanie
praw człowieka odgrywa kluczową rolę w ramach zaangażowania Unii Europejskiej
na rzecz wspierania godności osoby, zarówno w jej wnętrzu, jak i w relacjach z
innymi państwami. Jest to zaangażowanie ważne i godne podziwu, bo wciąż
istnieje nazbyt wiele sytuacji, w których istoty ludzkie są traktowane jak przedmioty,
których koncepcję, strukturę i przydatność można zaprogramować, a które
następnie można wyrzucić, gdy nie są już potrzebne, gdyż stają się słabe, chore
lub stare.
Jaka bowiem
godność istnieje rzeczywiście, kiedy nie ma możliwości swobodnego wyrażania
swej myśli czy wyznawania bez ucisku swej wiary religijnej? Jaka godność jest
możliwa bez jasnych ram prawnych, ograniczających panowanie siły i
sprawiających wyższość prawa nad tyranią władzy? Jaką godność może w ogóle
posiadać mężczyzna lub kobieta, którzy stali się przedmiotem jakiejkolwiek
dyskryminacji? Jaką godność może mieć kiedykolwiek osoba, która nie ma
pożywienia czy minimum niezbędnego do życia, czy co gorsza, pracy, która
namaszcza ją godnością?
Krzewienie
godności osoby oznacza uznanie, że posiada ona niezbywalne prawa, których nie
może być pozbawiona arbitralnie przez nikogo, a tym mniej, na rzecz interesów
ekonomicznych.
Trzeba jednak
zwracać uwagę, aby nie popaść w pewne dwuznaczności, które mogą wynikać z
niezrozumienia idei praw człowieka i ich paradoksalnego nadużywania. Istnieje
dziś bowiem skłonność, by rościć sobie coraz więcej praw indywidualnych.
Tendencja ta skrywa koncepcję osoby ludzkiej oderwanej od wszelkiego kontekstu
społecznego i antropologicznego, niemal jako „monady” (μονάς), coraz bardziej
nieczułej na inne otaczające ją „monady”. Koncepcji prawa zdaje się już nie
towarzyszyć równie istotna i dopełniająca koncepcja obowiązku, tak że w końcu
dochodzi do potwierdzenia praw jednostki, nie uwzględniając, że każda istota
ludzka jest związana z pewnym kontekstem społecznym, w którym jej prawa i
obowiązki są połączone z prawami i obowiązkami innych i z dobrem wspólnym
społeczeństwa.
Dlatego też
uważam, że ważniejsze niż kiedykolwiek jest dziś pogłębienie takiej kultury
praw człowieka, która mogłaby roztropnie łączyć wymiar indywidualny, czy –
lepiej – osobowy, z wymiarem dobra wspólnego, z owym «nas wszystkich», czyli
poszczególnych osób, rodzin oraz grup pośrednich, tworzących wspólnotę
społeczną. Faktycznie, jeśli prawo każdego nie jest harmonijnie podporządkowane
dobru większemu, to w ostateczności pojmowane jest ono jako prawo bez
ograniczeń, a tym samym staje się źródłem konfliktów i przemocy.
Mówienie o
transcendentnej godności człowieka oznacza zatem odwoływanie się do jego natury,
jego wrodzonej zdolności do odróżniania dobra od zła, do owej „busoli” wpisanej
w nasze serca, którą Bóg odcisnął na całym stworzeniu; oznacza nade wszystko
spoglądanie na człowieka nie jako na absolut, lecz jako na istotę relacyjną.
Jedną z najczęstszych chorób, jakie dostrzegam w dzisiejszej Europie jest
samotność, właściwa osobom pozbawionym więzi. Jest ona szczególnie widoczna u
ludzi w podeszłym wieku, często pozostawionych własnemu losowi, a także w
młodych pozbawionych punktów odniesienia i szans na przyszłość; jest ona
widoczna w wielu osobach ubogich zamieszkujących w naszych miastach; widać ją w
zagubionych oczach imigrantów, którzy tu przybyli w poszukiwaniu lepszej
przyszłości.
Samotność ta
uległa zaostrzeniu przez kryzys gospodarczy, którego skutki wciąż utrzymują się
z dramatycznymi konsekwencjami ze społecznego punktu widzenia. Można również
zauważyć, że w ostatnich latach, oprócz procesu rozszerzenia Unii Europejskiej
rośnie nieufność obywateli do instytucji uznanych za odległe, trudniące się
ustanawianiem przepisów postrzeganych jako dalekie od wrażliwości
poszczególnych narodów, jeśli nie wręcz za szkodliwe. Z wielu stron odnosi się
ogólne wrażenie zmęczenia i starzenia się Europy – babci, już bezpłodnej i nie
tętniącej życiem. Z tego względu wydaje się, że wielkie ideały, które
inspirowały Europę straciły siłę przyciągania, na rzecz biurokratycznych
mechanizmów technicznych swoich instytucji.
Dołączają się do
tego pewne nieco egoistyczne style życia, charakteryzujące się bogactwem nie do
utrzymania, a często obojętnym wobec otaczającego świata, zwłaszcza
najuboższych. Ze smutkiem stwierdzamy, że w centrum debaty politycznej
przeważają kwestie techniczne i ekonomiczne kosztem autentycznej orientacji
antropologicznej. Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do bycia jedynie
trybikiem w mechanizmie, który traktuje ją na równi z dobrem konsumpcyjnym,
którego można używać, tak że – jak to niestety często widzimy – gdy życie nie
odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak
w przypadku nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych
opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem.
Jest to wielkie
nieporozumienie, które ma miejsce „kiedy bierze górę absolutyzacja techniki”,
doprowadzająca do „pomieszania środków i celów”. Jest ona nieuniknionym
wynikiem „kultury odrzucenia” i „agresywnego konsumpcjonizmu”. Przeciwnie,
potwierdzenie godności osoby oznacza uznanie, że życie ludzkie jest cenne, że
jest nam ono darmo dane, a zatem nie może być przedmiotem handlu czy sprzedaży.
Wy, jako parlamentarzyści, jesteście powołani także do wielkiej misji, choć
może się ona wydawać nieużyteczna: do troski o kruchość narodów i osób.
Zatroszczenie się o kruchość oznacza siłę i tkliwość, oznacza walkę i owocność
w kontekście modelu funkcjonalistycznego i prywatności, który nieuchronnie
prowadzi do „kultury odrzucenia”. Zatroszczenie się o kruchość osób i narodów
oznacza pielęgnowanie pamięci i nadziei; oznacza wzięcie na siebie ciężaru
chwili obecnej w jej sytuacji najbardziej marginalnej i niepokojącej oraz bycie
zdolnymi do namaszczenia jej godnością.
Jak zatem
przywrócić nadzieję na przyszłość, aby wychodząc od młodych pokoleń odnaleźć
ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju,
twórczej i przedsiębiorczej, szanującej prawa i świadomej swoich obowiązków?
Pozwólcie, że
odpowiadając na to pytanie posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej znanych
fresków Rafaela znajdujących się w Watykanie jest tzw. Szkoła Ateńska. W jego
centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Pierwszy z palcem wskazującym w
górę, ku światu idei, można powiedzieć ku niebu; drugi wyciąga rękę do przodu,
w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że
obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię, na którą składa się ciągłe
spotkanie między niebem a ziemią, gdzie niebo wskazuje otwarcie na
transcendencję, na Boga, które od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia
przedstawia zdolność praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami.
Przyszłość Europy
zależy od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania między tymi dwoma
elementami. Europa, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny
wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi zatracenie swej duszy, a także
tego „ducha humanistycznego”, którego także kocha i broni.
Właśnie wychodząc
od potrzeby otwartości na transcendencję, pragnę podkreślić centralne miejsce
osoby ludzkiej, która w przeciwnym razie byłaby na łasce i niełasce mody i
aktualnych władz. Dlatego uważam, że fundamentalne znaczenie ma nie tylko
dziedzictwo, jakie chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu
społeczno-kulturowym kontynentu, ale nade wszystko wkład, jaki zamierza wnieść
dziś i w przyszłości do jego rozwoju. Taki wkład nie stanowi zagrożenia dla
świeckiego charakteru państwa i dla niezależności instytucji Unii, ale
ubogacenie. Wskazują na to ideały, jakie ją kształtowały od samego początku,
takie jak pokój, zasada pomocniczości i solidarności, humanizm koncentrujący
się na poszanowaniu godności osoby.
Dlatego pragnę
ponowić zapewnienie o gotowości Stolicy Apostolskiej i Kościoła katolickiego,
za pośrednictwem Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE), do
prowadzenia owocnego, otwartego i przejrzystego dialogu z instytucjami Unii
Europejskiej. Jestem również przekonany, że Europa, która byłaby w stanie
docenić swoje korzenie religijne, umiejąc wydobyć ich bogactwo i potencjał,
mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów, jakie plenią się
we współczesnym świecie, także z powodu wielkiej pustki ideowej, z jaką mamy do
czynienia na tak zwanym Zachodzie, ponieważ „to właśnie zapominanie o Bogu, a
nie Jego uwielbienie, rodzi przemoc”.
Nie możemy w tym
miejscu nie wspomnieć o wielu niesprawiedliwościach i prześladowaniach, jakie
codziennie wymierzone są w mniejszości religijne, zwłaszcza chrześcijan, w
różnych częściach świata. Wspólnoty i osoby będące przedmiotem barbarzyńskiej
przemocy: wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy;
zabijani, ścinani, ukrzyżowani i spaleni żywcem przy haniebnym i sprzyjającym
milczeniu wielu.
Motto Unii
Europejskiej brzmi: Jedność w różnorodności. Ale jedność nie oznacza
uniformizmu politycznego, gospodarczego, kulturalnego czy myśli. W istocie
każda autentyczna jedność żyje bogactwem tworzących ją różnorodności: jak
rodzina, która jest o tyle bardziej zjednoczona, o ile każdy z jej członków
może bez lęku być dogłębnie sobą. W tym sensie uważam, że Europa powinna być
rodziną narodów, które mogłyby odczuć bliskość instytucji Unii Europejskiej, o
ile będą one w stanie umiejętnie połączyć ideał pożądanej jedności z właściwą
każdemu różnorodnością, doceniając poszczególne tradycje; zdając sobie sprawę
ze swej historii i korzeni; uwalniając się od wielu manipulacji i fobii.
Umieszczenie w centrum osoby ludzkiej oznacza przede wszystkim zezwolenie, aby
wyrażała ona swobodnie swe oblicze i swoją kreatywność, zarówno na poziomie
jednostki jak i narodu.
Z drugiej strony
szczególne właściwości każdego stanowią autentyczne bogactwo, o ile służą
wszystkim. Zawsze należy przypominać architekturę właściwą Unii Europejskiej, u
której podstaw tkwią zasady solidarności i pomocniczości, aby dominowała
wzajemna pomoc i możliwe było podążanie naprzód, ożywiane wzajemnym zaufaniem.
W tej dynamice
jedności-partykularności staje przed wami, Panie i Panowie eurodeputowani,
także konieczność podjęcia odpowiedzialności za troskę o żywotność demokracji
narodów Europy. Nie da się ukryć, że koncepcja homologacyjna globalizacji
oddziałuje na żywotność systemu demokratycznego, osłabiając bogaty, owocny i
konstruktywny spór organizacji i partii politycznych między sobą. W ten sposób
pojawia się ryzyko życia w sferze idei, samego słowa, obrazu, sofizmatów... aż
do mylenia rzeczywistości demokracji z nowym nominalizmem politycznym.
Utrzymanie w Europie żywej demokracji wymaga unikania wielu „globalizujących
sposobów” rozwadniania rzeczywistości: angelicznych puryzmów, dyktatury
relatywizmów, fundamentalizmów antyhistorycznych, etycyzmów bez dobroci,
intelektualizmów pozbawionych mądrości.
Zachowanie
żywotności demokracji jest wyzwaniem tego momentu dziejowego, unikając, aby ich
realna siła – ekspresywna siła polityczna narodów – była osłabiana w obliczu
presji interesów wielonarodowych nieuniwersalnych, które je osłabiają i
przekształcają w uniformujące systemy władzy finansowej, służące nieznanym
imperiom. Jest to wyzwanie, przed którym stawia was dziś historia.
Dawanie Europie
nadziei oznacza nie tylko uznawanie centralnego miejsca osoby ludzkiej, ale
oznacza również promowanie jej talentów. Chodzi więc o inwestowanie w nią i w
miejsca, gdzie jej talenty się kształtują oraz przynoszą owoce. Pierwszym takim
obszarem jest zdecydowanie edukacja, wychodząc od rodziny, komórki podstawowej
i cennego elementu każdego społeczeństwa. Rodzina zjednoczona, płodna i
nierozerwalna wnosi z sobą elementy fundamentalne, by dać nadzieję na
przyszłość. Bez tej solidności dochodzi się do budowania na piasku, z poważnymi
konsekwencjami społecznymi. Z drugiej strony, podkreślanie znaczenia rodziny
nie tylko pomaga dawać perspektywę i nadzieję nowym pokoleniom, ale także wielu
osobom starszym, często zmuszonym do życia w warunkach samotności i
opuszczenia, bo nie ma już ciepła ogniska domowego, które byłoby w stanie im
towarzyszyć i wspierać ich.
Oprócz rodziny, są
też instytucje edukacyjne: szkoły i uniwersytety. Edukacja nie może ograniczać
się do zapewnienia jakiegoś zbioru wiedzy technicznej, ale powinna sprzyjać
bardziej złożonemu procesowi rozwoju człowieka w jego całości. Dzisiejsza
młodzież chce mieć możliwość formacji odpowiedniej i pełnej, aby spojrzeć na
przyszłość z nadzieją, a nie z rozczarowaniem. Istnieje też wielki potencjał
twórczy Europy w różnych dziedzinach poszukiwań naukowych, z których niektóre
nie zostały jeszcze w pełni zbadane. Wystarczy pomyśleć na przykład o
alternatywnych źródłach energii, których rozwój w znacznym stopniu przyniósłby
korzyść ochronie środowiska.
Europa zawsze
stała na pierwszej linii chwalebnego zaangażowania na rzecz ekologii. Nasza
ziemia wymaga rzeczywiście stałej opieki i uwagi, a każdy jest osobiście
odpowiedzialny za strzeżenie stworzenia, cennego daru, który Bóg umieścił w
rękach ludzi. Oznacza to z jednej strony, że natura jest do naszej dyspozycji, możemy
się z niej cieszyć i dobrze wykorzystywać; z drugiej jednak strony oznacza, że
nie jesteśmy jej panami. Stróżami, ale nie panami. Dlatego też mamy ją
wykorzystywania; nie «doglądamy go», nie szanujemy, nie uważamy za
bezinteresowny dar, nad którym trzeba mieć pieczę...” Poszanowanie środowiska
oznacza więc nie tylko ograniczanie się i uniknie jego oszpecenia, ale również
wykorzystywanie go dla dobra. Myślę przede wszystkim o sektorze rolniczym,
który jest powołany, by dać człowiekowi wsparcie i pokarm. Nie można się
godzić, by miliony ludzi na całym świecie umierały z głodu, podczas gdy
codziennie tony artykułów żywnościowych wyrzuca się z naszych stołów. Ponadto
poszanowanie przyrody przypomina nam, że sam człowiek jest jej podstawową
częścią. Oprócz ekologii środowiska, potrzebna jest ta ekologia ludzka, na
którą składa się poszanowanie osoby, o czym chciałem przypomnieć zwracając się
do was dzisiaj.
Drugim obszarem,
na którym rozwijają się talenty człowieka jest praca. Nadszedł czas, aby
wspierać politykę zatrudnienia, ale przede wszystkim trzeba przywrócić godność
pracy, zapewniając także odpowiednie warunki do jej realizacji. Oznacza to z
jednej strony znalezienie nowych sposobów, by łączyć elastyczność rynku z
potrzebą stabilności i pewnością perspektyw zatrudnienia, niezbędnych dla
ludzkiego rozwoju pracowników; z drugiej strony, oznacza krzewienie
odpowiedniego kontekstu społecznego, który nie zmierza do wyzysku ludzi, ale
zapewnienia poprzez pracę możliwości budowania rodziny i wychowywania dzieci.
Podobnie,
konieczne jest wspólne stawienie czoła problemowi migracji. Nie można się
godzić z tym, by Morze Śródziemne było wielkim cmentarzem! Na łodziach, które
codziennie docierają do wybrzeży europejskich są mężczyźni i kobiety
potrzebujący gościnności i pomocy. Brak wzajemnego wsparcia w Unii Europejskiej
grozi zachęcaniem do rozwiązań partykularnych problemu, które nie biorą pod
uwagę ludzkiej godności imigrantów, sprzyjając pracy niewolniczej i nieustannym
niepokojom społecznym. Europa będzie w stanie poradzić sobie z problemami
związanymi z imigracją, jeśli będzie umiała jasno zaproponować swoją tożsamość
kulturową i wprowadzić w życie odpowiednie ustawodawstwo, które potrafiłoby
jednocześnie chronić prawa obywateli europejskich i zapewnić gościnność dla
imigrantów; jeśli będzie umiała przyjąć politykę poprawną, odważną i konkretną,
która pomoże krajom ich pochodzenia w rozwoju społeczno-politycznym i
przezwyciężeniu konfliktów wewnętrznych – głównej przyczyny tego zjawiska –
zamiast polityki interesów, która zwiększa i podsyca te konflikty. Trzeba zająć
się przyczynami, a nie tylko skutkami.
Panie
Sekretarzu Generalny, Pani Przewodnicząca, Ekscelencje, Panie i Panowie
deputowani,
Świadomość własnej
tożsamości jest też konieczna, aby prowadzić kreatywny dialog z państwami,
które zwróciły się o przystąpienie w przyszłości do Unii Europejskiej. Myślę
szczególnie o krajach bałkańskich, dla których wejście do Unii Europejskiej
będzie mogło służyć realizacji ideału pokoju w tym regionie, który poważnie ucierpiał
z powodu konfliktów w przeszłości. Wreszcie świadomość własnej tożsamości jest
niezbędna w kontaktach z innymi sąsiadującymi państwami, szczególnie leżącymi
nad Morzem Śródziemnym, z których wiele cierpi z powodu konfliktów wewnętrznych
i presji fundamentalizmu religijnego oraz międzynarodowego terroryzmu.
Do was,
ustawodawców, należy zadanie zachowania i rozwoju tożsamości europejskiej, aby
obywatele odzyskali zaufanie do instytucji Unii i do projektu pokoju i
przyjaźni, który jest jej fundamentem. Wiedzcie, że „im bardziej wzrasta potęga
ludzi, tym bardziej rozszerza się ich odpowiedzialność, czy to w przypadku
jednostek, czy zbiorowości”. Zachęcam was więc do pracy, aby Europa na nowo
odkryła swą dobrą duszę.
Pewien anonimowy
autor z II wieku pisał, że „czym jest dusza w ciele, tym są w świecie
chrześcijanie”. Zadaniem duszy jest wspieranie ciała, bycie jego sumieniem i
pamięcią historyczną. A historia dwóch tysięcy lat wiąże Europę i
chrześcijaństwo. Historia nie wolna od konfliktów i błędów, ale zawsze ożywiana
pragnieniem zbudowania dobra. Widzimy to w pięknie naszych miast, a jeszcze
bardziej w pięknie wielu dzieł miłosierdzia i wspólnego wzrastania, które
kształtują kontynent. Ta historia w dużej części jest jeszcze do napisania.
Jest ona naszą teraźniejszością i także naszą przyszłością. Jest ona naszą
tożsamością. A Europa bardzo potrzebuje odkrycia na nowo swojego oblicza, aby
się rozwijać, zgodnie z duchem swoich ojców założycieli, w pokoju i zgodzie, bo
sama nie jest jeszcze wolna od konfliktów.
Drodzy
eurodeputowani, nadeszła pora, aby wspólnie budować Europę, która nie obraca
się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej, wartości
niezbywalnych; Europę śmiało obejmującą swoją przeszłość i z ufnością
spoglądającą na swoją przyszłość, aby w pełni i z nadzieją żyć swoją
teraźniejszością. Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy przestraszonej i
zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę uczestniczącą, niosącą
wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę
kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która opiekuje się, broni i
chroni człowieka; Europę podążającą po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą
cennym punktem odniesienia dla całej ludzkości!
Dziękuję.
* Jest to tekst
przemówienia Jego Świątobliwości Papieża Franciszka przekazany przez Biuro
Prasowe Stolicy Apostolskiej. Mogą istnieć różnice między tekstem wygłoszony a
poniższym dokumentem.
SPACEROWNIK KULTURALNY:
Grodno - od Pogoni do, no właśnie, dokąd...?
Gdańsk, skąd wieje wiatr historii
Poznań - miasto, z którego wyrzucają za rozrzutność?
Kowno - podążając śladami wielkiego Witolda i kochliwego Adama
Komentarze
Prześlij komentarz